poniedziałek, 29 października 2012

L'hiver est venu

Hej !
          Jak tam u Was ? Kto by pomyślał, że śnieg spadnie jeszcze w październiku. Ja jestem niezmiernie uradowany, że śnieg wreszcie spadł. Długo oczekiwana przeze mnie zmiana godziny wreszcie nastąpiła. Przez cały październik chodziłem do szkoły niewyspany, a teraz godzinkę dłużej na porządne wyspanie się, zjedzenie śniadania i poranną toaletę.
          Październik był dla mnie okresem lenistwa. Generalnie nic robiłem oprócz nauki do przedmiotów i odrabiania lekcji. Liceum wymaga cierpliwości i zapału do nauki. Języki, których się uczę czyli angielski i niemiecki były powtarzane tylko i wyłącznie na lekcji. Kiedy przychodziłem do domu, nie miałem na nic siły, ale lekcje same się nie zrobią, a i do głowy samo nic nie wpadnie. Dlatego jeżeli byłem zwolniony z jakiejkolwiek lekcji to poświęcałem ten czas na krótką drzemkę.
           Jednak muszę powiedzieć, że ten październikowy klimat wprowadził mnie na drogę ku francuskiego. Zmotywował mnie strasznie do nauki. Znowu wziąłem do rąk moją książkę i zacząłem analizować gramtykę i powtarzać słownictwo. Wczoraj obejrzałem nawet cały film po francusku bez napisów i zrozumiałem tylko kilka słów. Jak mówili wolno to rozumiałem, ale jak już zaczynali ich bełkot to nie mogłem nic wyłapać.
           Ogółem mówiąc październik był okresem motywacji. Chyba tak mogę go jakoś nazwać, aby nie powiedzieć, że był miesiącem lenistwo i nieróbstwa. Zacząłem się interesować chemią i czytać książki z nią związane. W końcu biol-chem musi coś umieć, bo na studia medyczne to w tym kraju trudno się dostać. Od kolegi usłyszałem, że na 90% rozszerzoną biologię i chemię trzeba zdać, aby mieć jakieś szanse na dostanie się. I do tego fizyka, ale podstawka, więc luzik, ale zakuwać trzeba.
           A jak nastroje związane z Halloween ? Przebieracie się ? Będziecie zbierać cukierki ? Mnie jakoś to nie kręci, ale lubię się spotykać ze znajomymi, więc może to być dobra wymówka do spotkania się

                                                                                                                                         Pozdrawiam


niedziela, 7 października 2012

Wpływ atmosfery wrześniowej na efekty pracy nad językami

Długo tutaj nie zaglądałem, lecz wreszcie jestem i piszę. Otóż do pochwalenia się na polu językowy to nie mam okazji, ponieważ niewiele osiągnąłem. Spoczywa na mnie dużo obowiązków związanych ze szkołą. Ogromna ilość prac domowych negatywnie wpływa na rozwój moich języków. Udało mi się ruszyć z niemieckim, który jako tako mam opanowany. Podstawowe czasowniki i formy zaczynam sobie powoli przyswajać. Coraz mniej robię błędów z deklinacją rzeczowników.

Angielski trochę się pogorszył, bo nie zaglądałem do książek i część gramatyki wyleciała z głowy. Natomiast udoskonaliłem moje umiejętności związane z czytaniem i słuchaniem. O wiele mniej błędów robię podczas czytania ze zrozumieniem niż z gramatyką, co wydaje się być o drobinę dziwne, bo moją mocną stroną była gramatyka i wszelkie zadania z nią związane potrafiłem zrobić bez problemu.

Niedawno zaintrygował mnie hiszpański. Pamiętam niektóre sformułowania ze względu na coraz częstsze oglądanie serialu "El internado". Ponieważ nie mam za dużo czasu, nie mogę wydzielić sobie miejsca w moim planie dnia na ten język, więc postanowiłem, że ten język sobie poczeka, kiedy będę miał chwilę wolną i motywację do nauki.

W tym miesiącu zainteresował mnie rosyjski. Wcześniej mnie też intrygował ten język, lecz nie przykładałem do niego takiej wagi, jaką robię to teraz. Mama nauczyła mnie cyrylicy, z czego jestem dumny, bo umiem przeczytać prawie każde słowo, nie mówię tutaj o zmiękczeniach i stwardnieniach, które podobno występują w rosyjskim nagminnie. Rosyjski to ładny język, lecz jeśli miałbym się go uczyć to wybrałbym go na pozycji po angielskim, niemieckim, francuskim, hiszpańskim.